protest-antyrzadowyKażdy polityk wie, a jeśli nie, to wiedzieć i pamiętać powinien, że sprawuje władzę w imieniu narodu. Jeśli temu narodowi się coś nie podoba, to nie wolno mu podejmować decyzji wbrew ich woli. O tym zapomnieli ostatnio rumuńscy przedstawiciele władzy, którzy chcieli dobrze dla państwa, ale nie koniecznie dobrze dla jego narodu. Co się zatem wydarzyło, że Rumuni wyszli na ulice zamanifestować swoje niezadowolenie?

Rumuni nie zgadzają się z niektórymi zapisami rozporządzenia rządu, które zakłada, że zostaną zmniejszone kary za korupcję. Jak donoszą lokalne media, liczba protestujących mogła nawet sięgnąć stu pięćdziesięciu tysięcy osób, a nawet więcej. protest-nocNie obyło się bez agresywnych zachowań ze strony protestujących – policja została obrzucona świecami dymnymi, petardami i racami. Nie pozostała jednak dłużna. Przeciwko agresywnym osobom użyto gazu łzawiącego. Jak podają komentatorzy, to była największa demonstracja w Bukareszcie od 25 lat. Protestujących poparł prezydent Rumunii, Klaus Iohannis, który na FB napisał, iż jest to dzień żałoby dla praworządności.

Uczestnicy protestu skandowali hasła o dymisji, hańbie i złodziejstwie. Bukareszt okazał się nie być jedynym miastem prezentującym niezadowolenie społeczne. Do protestów przyłączyli się także mieszkańcy Kluż Napoka, Timisoara i Sybinu. Protesty odbywały się także w mniejszych miasteczkach. Takie postępowanie rządu to dla większości Rumunów zdrada państwa. Amnestia dla przestępców, skorumpowanych polityków, robienie interesów kosztem całego społeczeństwa odebrano jako naplucie w twarz. Wściekłość obywateli jest coraz większa, choć stara się wszelkimi sposobami nie wylać na ulice. protestOznaczałoby to nic innego jak groźbę rozlewu krwi, a rządzącym dałoby mandat do użycia siły. Protestujący skrzyknęli się na popularnym portalu społecznościowym. Jest oczywistym, że Rumuni nie chcą amnestii i łagodniejszych kar dla skorumpowanych polityków czy biznesmenów. I to jest sprzeczne z oczekiwaniami rządu. Największe kontrowersje wywołuje postać Liviu Dragnea, lidera PSD, który został oczyszczony po wyroku dwóch lat za oszustwa wyborcze, co umożliwi mu zostanie premierem.

Podłoże tych protestów jest daleko głębsze. Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że źródło społecznego niezadowolenia leży w ogromnej tragedii, która wydarzyła się w 2015 roku. Oto w klubie Colectiv w pożarze zginęły sześćdziesiąt cztery osoby. Jak się później okazało, klub nie spełniał żadnych norm bezpieczeństwa, a dokumenty zostały spreparowane. Legalne funkcjonowanie klubu było wynikiem działań korupcyjnych, o czym opinia publiczna się dowiedziała. Od tego momentu w społeczeństwie rosło niezadowolenie. Wybuchło właśnie po przyjęciu rządowego rozporządzenia, które podwyższyło próg uszczerbku dla skarbu państwa do wysokości 198,2 tysięcy lejów czyli ok 44 tysięcy euro.

Następnym krokiem było posiedzenie sądu ws. Oskarżenia Dragnea o zatrudnianie fikcyjnych osób w podległych mu spółkach, co skutkowało stratą 108 tysięcy lejów (ok. 24 tys. euro) dla skarbu państwa. Po wprowadzeniu nowych przepisów, spór sądowy uznawany jest za niezasadny.